Translate

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Chapter 39

Czekaliśmy na powrót Sary już drugą godzinę.
Zaczęłam się denerwować.
Złapałam za telefon i zadzwoniłam do niej ponownie .
- Nie odbiera .- powiedziałam słysząc w słuchawce puste dźwięki .
Później zadzwoniłam do Liama.
- Co tam Caro ?
- Gdzie jesteście ? - zapytałam obgryzając paznokcie ze strachu .
- Ja już wracam do siebie .
- A co z Sarą? - oburzyłam się.
-odwiozłem ja pod dom jakieś 15 minut temu .
- Cholera ! Bo nie ma jej w domu - powiedziałam , gdy w moich oczach zaczęły gromadzić się łzy.
- Już do was jadę . Trzeba ją poszukać .- rozłączył się.

Opowiedziałam Harry'emu zaistniałą sytuację i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju.
- Spokojnie nic jej nie będzie .- pocieszał mnie chłopak . Bez skutecznie .

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi .
- To Liam .- powiedziałam i poszłam otworzyć drzwi.
Na zewnątrz nikogo nie było. Na ziemi leżało małe pudełko .
Wzięłam je do środka i delikatnie otworzyłam.
W środku leżał 2 koperty .
podniosłam tą większą i otworzyłam .
W środku był list .
" Cześć kochanie ,
Chcesz zobaczyć swoją siostrzyczkę ?
Pewnie ,że chcesz .
Zadzwonię ze szczegółami.
Nie kombinuj nic , albo znajdziesz ją martwą.
Pozdrawiam twój przyjaciel Marcel z przyjaciółmi :*"

Zaczęłam płakać . Dałam list Harry'emu.
- A to skurwiel . Odnajdę chuja .
nagle do domu wparował Liam .
- szukać Marcela .- powiedział Hazz , gdy tylko ujrzał Liama .
- Marcela !?
- Po drodze ci wyjaśnię ..
Zaczęłam się ubierać.
- Zostań.- powiedział Styles błagalnym głosem.
- Ale Harry ..
- Zostań!.- krzyknął,co spowodowało,że cofnęłam sie dwa kroki do tyłu- Nie mogę was znowu stracić .- otarł moją łzę i pogłaskał brzuch .
Wyszli ..

Podeszłam spowrotem do pudełka przypominając sobie, że została tam jeszcze jedna koperta .
W środku był zakrwawiony pierścionek Sarr .
Zaczęłam płakać mocniej.
Nagle zadzwonił telefon.
"Numer zastrzeżony"
Odebrałam.
- Słuchaj uważnie . Przyjdziesz na opuszczony bunkier dzisiaj o 23 .

- Sama?- zapytałam zapłakana.
- Przyjdź ze swoim chłoptasiem
. Tak naprawdę to jego sprawa , ale chce ,żeby to stało się na twoich oczach.- zacząłeś się złowieszo śmiać i się rozłączył.
Napisałam szybko sms-a do chłopaków.
Szybko wrócili do domu .
Do godziny 20 siedzieliśmy jak na szpilkach .
W między czasie napisałam do Niall'a . On zawsze mnie zrozumie .

O 21 wraz z Harry'm wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę .
Włożyłam rękę do schowka w poszukiwaniu chusteczek. Nagle moja dłoń zatrzymała się na czymś metalowym.
Wyciągnęłam to .
- Harry do cholery ! Czy ty zwariowałeś !?- krzyknęłam trzymając w dłoni pistolet.
- To jest Marcel ! On jest w stanie zrobić wszystko ! Muszę jakoś was obronić ..
Reszta drogi minęła w ciszy .

Gdy wjechaliśmy w głąb lasu ujrzałam stary bunkier .
Serce zaczęło mi bić mocniej.
Chłopak wyłączył silnik samochodu.
Wysiedliśmy z samochodu  . Hazz złapał mnie za rękę, a drugą ręką schował pistolet za bluzę.
Stanęliśmy przed wejściem . Harry mocniej złapał mnie za rękę i mocno popchnął metalową powłokę.
__________________
Wiem ,że nie na czas , ale nie umiem szybko pisać na telefonie .. Przepraszam i mam nadzieje ze sie podoba

5 komentarzy: